wtorek, 2 kwietnia 2013

Epizod Cesarstwa Wiatru Niebios

- Przybył posłaniec Królestwa Ognistych Burz wraz z darami! – Zaanonsował głośno dobrze zbudowany mężczyzna, po czym skinieniem ręki kazał wprowadzić chuderlawego mężczyznę o wężowej twarzy. Za owym posępnym gościem szedł piękny orszak, z różnego rodzaju klejnotami, skarbami i innymi nie mniej wartościowymi darami. Jednak największą uwagę przyciągał młody chłopiec w złotej, przyzdabianej szmaragdami klatce. Jego twarz nie wyrażała smutku, ani  rozpaczy. Chłopiec siedział dostojnie na wielkiej, czerwonej poduszce. Przezroczyste szaty ukazywały tyle, by wzbudzić zainteresowanie i kryły tyle, by nie ukazywać wszystkiego zachłannym oczom.
- Panie mój! Kłaniam się pokornie i przynoszę dary od mego cesarza! Byłbym rad gdybyś je zaakceptował i w zamian zaoferował protektorat nad słabym Królestwem Ognistych Burz – wężowaty mężczyzna ukłonił się nisko, nie śmiał bowiem spojrzeć w oczy młodemu cesarzowi.
- Cóż to za chłopak? – spytał zaciekawiony cesarz Eoin, pomijając całkowicie przed chwilą usłyszane słowa. Wężowy mężczyzna strapił się nieznacznie, jednak z całym szacunkiem odpowiedział na zadane mu pytanie.  Tym bardziej, że ponaglało go mordercze spojrzenie generała stojącego po prawicy cesarza.
- To, mój panie, jest młodszy brat cesarza Królestwa Ognistych Burz. Cesarz zdając sobie sprawę, z tego, iż same skarby mogą być odebrane jako potwarz, postanowił w geście całkowitego oddania oddać swego ukochanego i jedynego brata  - mężczyzna uśmiechnął się nerwowo i niecierpliwie przetarł dłonie. I także o ile to możliwe, pochylił się jeszcze bardziej. Jego długi, krzywy nos praktycznie dotykał marmurowej podłogi.
- Z pewnością ukochany – odpowiedział mu z przekąsem Eoin, po czym zwrócił się do swojego generała. – Bevan, weź proszę tego chłopca i zajmij się nim przez jakiś czas. – Wysoki mężczyzna ukłonił się lekko i udał się w kierunku młodego chłopca. Wężowaty wyprzedził generała, by otworzyć klatkę. Zdążył jeszcze wysyczeć w kierunku chłopca kilka niezrozumiałych słów. Bevan znów zgromił spojrzeniem nieprzyjemnego w wyglądzie gościa i odepchnął go z odrazą. Chłopice zwinnie wyszedł ze złotej klatki. Złoty łańcuszek dźwięcznie zabrzęczał na jego kostce, gdy bosa stopa dotknęła podłogi.
- Mam na imię Fida – pokłonił się nisko przed swoim nowym cesarzem. Czerwone, niczym zachód słońca włosy, opadły na jego lekko przyrumienioną twarz, a ciemnozielone oczy wbiły spojrzenie w podłogę. Chłopak trwał bez ruchu, dopóki ciepły i przyjemny głos cesarza nie wyrwał go z otępienia.
- Wyprostuj się proszę. Od teraz to będzie twój nowy dom, a Bevan pomoże ci się tutaj zaaklimatyzować. Prawda generale? – Cesarz uśmiechnął się przebiegle i spojrzał na generała, którego twarz nagle spochmurniała. Bevan jednak lekko skinął głową, nie odpowiadając nic swojemu władcy. Fida spojrzał zaciekawiony na mężczyznę stojącego obok. W jego spojrzeniu dostrzegł chłód, jednak niedopychający. Jego wyraźne rysy  nadawały niesamowicie surowy wygląd jego twarzy. Gdy generał wyczuł, że chłopak zaczął się w niego wpatrywać, popatrzył na niego z ukosa i lekko się zmieszał. Odchrząknął cicho i powiedział do niego sucho:
- Za mną. -  Fida przyglądał się chwilę jego oddalającej się sylwetce. Jednak gdy dotarły do niego słowa Bevana, pobiegł za nim lekko i sprężyście.
Kiedy obydwoje opuścili salę, cesarz spojrzał surowo na wężowatego mężczyznę.
- Czy ja też powinienem oddać swojego ukochanego brata, jako dowód wiernej współpracy? – Zapytał oschle i spojrzał na mężczyznę z obrzydzeniem.
- Oczywiście, że nie mój panie! – powiedział odrobinę za głośno i nerwowo. – Mój cesarz prosi tylko o pisemne potwierdzenie tego, iż w razie problemów, przybędziesz mu panie z pomocą…
- To twój cesarz powinien tu teraz przede mną stać.
- To bardzo zajęty człowiek, mój panie… - mężczyzną pocił się coraz bardziej ze zdenerwowania. Pogłoski mówiły, że Eoin potrafi być bardzo nieprzyjemny, gdy się na kogoś uwziął. A wężowy nie przypadł mu do gustu już od samego początku.
-  Z pewnością, kurtyzany  to bardzo wymagające kobiety. – Wężowy drgnął, jednak nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się gorzko i ze zdenerwowania przetarł spocone czoło – Ale skoro już przyjąłem jego brata, przyjmę także prezenty. Poczekaj tu, a za chwilę ktoś przyniesie ci stosowne dokumenty. – Cesarz w stał i powoli ruszył w stronę swojego gabinetu. Zatrzymał się jednak przypominając sobie o pewnej ważnej rzeczy.
- Czy przywiozłeś ze sobą flagę swego państwa?
- Oczywiście.
- Przekaż ją strażnikowi, a zawiśnie jeszcze dziś na murach mego zamku, jako znak protektoratu nad twoim państwem – cesarz nawet nie odwrócił się, gdy wypowiadał te słowa. Okazał całkowity brak szacunku posłańcowi, jednak nie ukrywał tego od samego początku. Eoin zniknął w czeluściach zamku.
***
Mniej więcej w tym samym czasie Bevan siedział ze swoim młodym gościem w komnacie. Posadził chłopaka na jednym krańcu pokoju, a sam usiadł na drugim, utrzymując stosowną odległość. Fida był nieco rozbawiony zaistniałą sytuacją. Teraz był pewien, że generał miał poważne problemy z nawiązywaniem nowych znajomości. Zauważył także, że na ile się dało, Bevan nie patrzył także na jego ciało. Kiedy Fida lekko się poruszył, generał drgnął i przełknął cicho ślinę.
- Siedź tam i nie ruszaj się – powiedział ostrzegawczo, zauważając, iż chłopak zaczyna się robić za bardzo ruchliwy.
- Generale, czy będziemy  tak siedzieć cały dzień? – spytał wesoło i uśmiechnął się ciepło w stronę mężczyzny.
- Tyle ile trzeba – odpowiedział mu chłodno, nie odwzajemniając uśmiechu. Kiedy do komnaty wparował cesarz, Bevan odetchnął z ulgą. Miał bowiem nadzieję, iż Eoin zabierze go do siebie i tyle będzie chłopca widział. Jednak cesarz miał całkowicie inne plany.
- No skąd ja wiedziałem, że to będzie tak wyglądać? – powiedział do siebie bezradnie i z politowaniem spojrzał na swojego generała.
- Widocznie cesarz już mnie bardzo dobrze poznał – odpowiedział i szybko wstał, przypominając sobie, iż nie wypada siedzieć w towarzystwie stojącego cesarza.
- Daj spokój Bevan,  takiego ładnego chłopca ci podarowałem, a ty sadzasz go gdzieś w kącie – Eoin puścił oczko w stronę zdezorientowanego młodego gościa.
- Słucham?! – żachnął się mocno zdziwiony generał i błagalnym spojrzeniem popatrzył na cesarza.
- Przestań piszczeć niczym przestraszona niewiasta. Na boga, jesteś moim generałem. Za twoją wierność i oddanie postanowiłem, że podzielę się z tobą moimi darami. Ja biorę złoto ty chłopca.
- Ale…
- Żadnych „ale”, z cesarzem się nie dyskutuje – przerwał mu szybko Eoin i pomachał groźnie palcem przed nosem. Sytuacja była tak komiczna i karykaturalna, iż Fida nie wytrzymał i roześmiał się pod nosem. Przyciągnął tym uwagę mężczyzn. Jeden się uśmiechnął, drugi skrzywił jeszcze bardziej. Zgadnijcie który był który.
- Podejdź tu młodzieńcze. – Fida zeskoczył z krzesła i podszedł szybko do cesarza. On nie miał żadnych problemów z dostosowaniem się  do nowej sytuacji, co było zauważalne. Cesarz pogłaskał go po głowie i kucnął przed niskim chłopcem, po czym popatrzył mu głęboko w oczy.
- Za nic nie słuchaj się mojego generała. Pozwalam ci uprzykrzyć mu życie jak tylko potrafisz. Zrozumiano? – popatrzył na niego wyczekująco i czekał na odpowiedź.
- Skoro prosi o to sam cesarz, nie mam odwagi odmówić – uśmieszek nie schodził mu z ust ani na sekundę. Nigdy nie spodziewałby się, że wśród obcych mu ludzi, będzie czuł się tak swobodnie. Swobodniej niż w domu…
- Czyli moje zdanie w ogóle się nie liczy, tak? – Generał był zdecydowanie niepocieszony. Ten szczeniak był zbędny, kolejna zabawa znudzonego cesarza także był zbędna. Ale  cóż miał zrobić? Nie mógł protestować. Odetchnął głęboko i popatrzył ukradkiem na wesołego chłopca. Już teraz wiedział, że będzie miał z nim same problemy. Wszyscy z Królestwa Ognistych Burz tacy byli. Wyuzdani, nieznośni, nieposłuszni, nieokrzesani… Mógłby tak wymieniać w nieskończoność. Nie podobała mu się unia z tymi ludźmi, a teraz musiał jednego z nich gościć u siebie. Miał zamiar na ten temat jeszcze porozmawiać z cesarzem. Jednak na razie pozwolił, by wszystko zostało tak, jak pragnął tego Eoin. Gdy raz już mu coś weszło do głowy, trudno było mu to z niej wybić. Zdecydowanie trudny był to cesarz w obejściu.
- Oczywiście, że twoje zdanie się liczy i powinno zgadać się z moim – Eoin popatrzył na generała tryumfująco. Skierował swoje kroki w kierunku drzwi. Jeszcze przed wyjściem spojrzał w oczy zrozpaczonego mężczyzny i powiedział. – Mam nadzieję, że nie pozwolisz naszemu gościowi spać na podłodze – puścił oczko w jego stronę i wyszedł z komnaty.  Bevan znów został sam na sam ze swoim nowym „nabytkiem”.  Popatrzył na niego niepewnie i na wszelki wypadek nieznacznie się odsunął. Nie umknęło to uwadze chłopca, który w tym samym czasie przysunął się do generała.
- Pan się mnie boi? – spytał wesoło, oczekują w odpowiedzi gorącego zaprzeczenia.
- Oczywiście, że nie. Nie wyobrażaj sobie za wiele – odpowiedział dumnie i lekko zadarł nos do góry.
- Uf, to całe szczęście. Czyli tylko pana onieśmielam, tak? – Fida podbiegł do łóżka i usiadł na nim wygodnie, poklepał ręką obok siebie i popatrzył wyczekująco na generała. Nie spodziewał się za wiele, ale miał nadzieję, że mężczyzna nie miał zamiaru tak stać w jednym miejscu przez cały dzień. Bevan popatrzył podejrzliwie na chłopaka. Jego zachowanie wydawało mu się nazbyt otwarte.  Jednak postanowił podjąć się tej dziwnej gry i usiadł obok chłopaka, oczywiście nie za blisko. Wolał utrzymać chociażby najmniejszy dystans. Fida widząc jak ciężkim przypadkiem jest generał, postanowił robić to, co sam uznał za słuszne. W końcu miał pozwolenie cesarza.  Jego brat także często mawiał, iż prezent jest tyle wart, ile sprawia przyjemności. A on chciał być wiele wart. Od małego wpajano mu, że kiedyś zostanie oddany komuś, komu trzeba będzie sprawiać przyjemność sobą samym. Wychowywany w taki sposób, Fida nie widział niczego złego w swoim zachowaniu. Ludzie zwykli wyrażać się o ludziach Królestwa Ognistych Burz, jak o sodomitach. On jednak uważał, że to cała reszta jest najzwyczajniej w świecie zbyt wstrzemięźliwa, a co za tym idzie, fałszywa. Każdy łaknie drugie ciała i jego ciepła. Generał nie był wyjątkiem. Tak więc, Fida poruszył się zwinnie na łóżku, przybliżając się do generała, jak blisko tylko mógł. Lewą dłoń oparł o udo starszego mężczyzny, a usta przybliżył do jego ucha. Ciepłe powietrze owiało ucho sparaliżowanego Bevana.
- Jestem gotów spełnić każdą pańską zachciankę. Zostałem wychowany do tego, by zadowalać swojego pana. A pan jest moim właścicielem, więc każde pańskie słowo jest dla mnie rozkazem – wyszeptał mu delikatnie do ucha, po czym lekko przygryzł jego małżowinę uszną. Nie trudno sobie wyobrazić, jak zareagował generał. Odepchnął od siebie natrętnego chłopaka i popatrzył na niego nieco zmieszanym, aczkolwiek karcącym spojrzeniem.
- Nie dotykaj mnie bez mojego pozwolenia, to po pierwsze. A po drugie, ubierz na siebie coś odpowiedniego. Nie chcę żebyś chodził taki roznegliżowany, to przyciąga spojrzenia – Bevan odchrząknął lekko i wstał z łóżka. Poprawił swoją nienaganna koszulę i wyszedł z pomieszczenia. Fida siedział chwilę oniemiały na łóżku i przyglądał się zamkniętym drzwiom. Po chwili podszedł do wielkiego lustra, które znajdowało naprzeciw łóżka. Popatrzył na siebie, pooglądał dokładnie z każdej strony. Przybliżył swoją twarz najbliżej jak się dało do zimnej tafli i szukał czegoś, co tak mogłoby od niego odrzucać. Nic jednak nie znalazł. Westchnął lekko i powiedział sam do siebie:
- Aż tak odrzucający chyba nie jestem? – wzruszył ramionami i podszedł do szafy. Jego ubrania już tam były. Jak i kiedy się tam znalazły nie miał pojęcia. Cesarz widocznie był bardzo obrotnym człowiekiem. Fida zaczął poszukiwania czegoś „godnego” do ubrania. W swoim obecnym stroju nie widział nic złego, jednak skoro generał stwierdził, iż trzeba go zmienić, to przecież nie będzie się kłócił. Chłopak złapał jasne spodnie i zwyczajną, lekko prześwitującą, czarną koszulkę. Tak „normlanie” ubrany wyszedł z komnaty. Nikt mu nie zabronił wychodzić, a perspektywa siedzenia w pokoju wydawała mu się zbyt nudna. Fakt, nie znał tego miejsca, jednak siedzą cały czas w komnacie nigdy go nie pozna. Generał też nie wyglądał na kogoś chętnego oprowadzania, więc wszystko znajdowało się w jego rękach. Fida dumnie ruszył przed siebie. Od czasu do czasu mógł zauważyć zaciekawione spojrzenia służby oraz usłyszeć nikłe szepty. Zdawał sobie sprawę, że jest nie lada wydarzeniem, więc nie zwracał na to za bardzo uwagi. Kiedy skręcał w jeden z korytarzy, ktoś wpadł na niego z wielkim impetem. Oszołomiony tym wydarzeniem, nie zarejestrował nawet faktu, że owa osoba złapała  go za rękę i pociągnęła za sobą do jednego z pokoi.
- Ciii – wyszeptała tajemnicza osoba kładą rękę na ustach Fida. Kiedy wrzawa za drzwiami ucichał, dopiero wtedy nieznajomy zdecydował się uwolnić usta chłopca.
- Mam na imię Alpin - uśmiechnął się promieniście i wyciągnął rękę w jego kierunku.
- Fida – odwzajemnił uścisk chłopaka. Wzrostem i budową ciała byli podobni. Wiekiem pewnie także byli zbliżeni. – Wyglądasz trochę jak… - Zaczął niepewnie jednak nie skończył, chłopak przerwał mu bardzo szybko.
- Eoin, cesarz to mój starszy brat.
- Dlaczego uciekałeś? – zaczął niepewnie chłopak. Nie  chciał być wścibski, ale skoro został w to wciągnięty, mógłby się dowiedzieć dlaczego.
- A, bo widzisz. Powinienem mieć teraz lekcję geografii, a po niej logiki, a po tym lekcję sztuki. Jednak nie mam dzisiaj do tego w ogóle głowy, więc postanowiłem się zerwać – powiedział z dumą w głosie i wyprostował się ukazując tym samym swoją piękną i delikatną buźkę.
- Nie będziesz miał problemów jeśli cię znajdą?
- Jeśli mnie znajdą – dalej był niezwykle dumny z siebie. A Fida doskonale wiedział, że to tylko kwestia czasu.
- Wiesz, nie chcę psuć twojego dobrego humoru, ale jesteśmy w pałacu. Prędzej czy później cię znajdą. Stawiałbym nawet na pierwszą opcję.
- Hm, nie pomyślałem o tym – chłopak zamyślił się gorączkowo, ale nie na długo – Wiem! Wymkniemy się z pałacu. Wśród ludu raczej nie zaczną nas tak prędko szukać.
- Czuję kłopoty…
- Boisz się? – w tym momencie Alpin nieczule nadepnął na dumę Fida. Kto jak kto, ale on nie bał się niczego. No może poza robalami, ale to całkowicie inna kategoria „bania” .
- Nigdy w życiu! To jaki masz plan? – Z resztą co takiego Fida miał do roboty w tym nudnym i ponurym miejscu? Przecież wychodzenie na zewnątrz z cesarskim bratem w ogóle nie było niebezpieczne i lekkomyślne.
- Po pierwsze musimy sprawić sobie jakieś płaszcze. Muszą tu być jakieś schowane, poszukaj w szafach. – Tak więc kiedy Alpin mówił o swoim planie, Fida gorączkowo poszukiwał płaszczy w wielkiej, starej i zakurzonej szafie. – Później wyjdziemy przez okno, na całe szczęście jesteśmy na najniższym piętrze. A później wystarczy tylko dobiec do ogrodu i wyślizgnąć się dziurą za bujnymi krzaczyskami. Jesteśmy do siebie zbliżeni budową, wiec też powinieneś się bez problemu prześlizgnąć. – Fida z uwagą słuchał każdego słowa. I właściwie był pewien, że chłopak uciekał już nie raz. Może nie z lekcji, ale z pałacu na pewno.
- Często się wymykasz? – spytał, by upewnić się w swoim domysłach.
- Średnio dwa, trzy razy w tygodniu. Tutaj nie ma co robić. Zresztą zobaczysz, jak tutaj pomieszkasz. Tym bardziej, że na towarzysza mój brat wyznaczył ci Bevana – chłopak roześmiał się wesoło. Nikomu w pałacu nie były obce generalskie lęki przed zbliżeniem się do drugiej osoby.
- A propos generała, mógłbyś mi coś o nim opowiedzieć?
- Pewnie, ale dopiero jak stąd wyjdziemy, czas nam ucieka – Alpin złapał jeden z płaszczy, który znajdował się w dłoni chłopaka i założył go na siebie. Rzucił wyczekujące spojrzenie na Fida i poklepał się nerwowo po nadgarstku, sygnalizując tym samym, że czas im ucieka. Fida ocknął się i założył na siebie ciężki i za duży czarny płaszcz. Alpin zaprowadził ich ku „wolności”.

***
Około godziny później chłopcy siedzieli sobie spokojnie w oddalonej od pałacu restauracyjce. Umiejscowili się w rogu, tak by nikt za bardzo im nie przeszkadzał.
- Tak więc… Co chcesz wiedzieć o generale? – zaczął Alpin, bystro wpatrując się w swojego rozmówcę.
- Wszystko co jesteś w stanie mi powiedzieć. Wiesz, chciałbym się do niego jakoś zbliżyć…
- Może to trochę dziwne, ale skoro chcesz się do niego zbliżyć, to nie zbliżaj się do niego bez jego pozwolenia. Gość jest zdecydowanie dziwny.
- Wiesz, o tym już się sam zorientowałem  - Fida uśmiechnął się nerwowo, na wspomnienie zaistniałej sytuacji. Nie dało się pominąć faktu, że była odrobinę żenująca.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że już się do niego dostawiałeś, no tak jakby z chęcią… no wiesz… - Alpin zmieszał się lekko, a rumieniec wpłynął na jego twarz.
- Z chęcią odbycia stosunku, no tak. – Dokończył za niego Fida. Rozbawiło go trochę niewinne zachowanie jego rozmówcy, jednak w pewnym stopniu było to urocze.
- Więc to prawda, przepraszam za wyrażenie, że zostałeś wychowany na seks-zabawkę?  - Alpin zapalił się nico bardziej, niż powinien, chociaż rumieniec dalej nie schodził z jego twarzy.
- W pewnym sensie tak… - chłopak popatrzył nieco podejrzliwie. Zapał Alpina był trochę dziwny.
- Więc masz już  to za sobą?
- Co takiego? – Fida nie bardzo zrozumiał zadane mu pytanie.
- No wiesz… stosunek – ostanie słowo wypowiedział maksymalnie wyciszonym głosem, jakby ktoś miał ich podsłuchiwać. A Fida, aż poruszył się nerwowo na siedzeniu.
- O rany! Oczywiście, że nie! – zaprzeczył gorączkowi. I w przeciwieństwie do swojego rozmówcy, zrobił to odrobinę za głośno, co na sekundę zwróciło uwagę barmana. Jednak nie poniosło to za sobą poważniejszych konsekwencji.
- To ja nie rozumiem. W takim razie jak wyglądało, to twoje wychowanie? – Alpin skrzyżowała ręce na piersi i oparł się wygodnie o siedzenie. Widać było, że Fida strasznie go interesuje. Zdecydowanie to interesowało go bardziej, niż nudne lekcje geografii czy historii.
- Wiesz, przeważnie na oglądaniu.
- Oglądaniu czego? – twarz chłopca wyrażała najwyższy stopień zdziwienia. Fida zachichotał pod nosem i popatrzył na niego rozbawionym wzrokiem.
- No pomyśl. – Nie miał zamiaru podawać mu wszystkiego na tacy. Poza tym zmieniająca się mimika chłopca była bezcenna.
- Oglądałeś jak ludzie ze sobą kopulują? – spytał niepewnie, a jego źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej.
- Dokładnie tak – Fida zaklaskał w ręce i uśmiechnął się szyderczo. W życiu nie przypuszczał, że odbędzie tak dziwną rozmowę i to z bratem cesarza obcego państwa.
- I nie krępowało cię to?
- Na początku trochę. Jednak za którymś tam razem zaczynasz się do tego przyzwyczajać.
- O matko święta! A tych ludzi to nie krępowało? – Alpin nie mógł uwierzyć własnym uszom. Z chęcią sam wybrałby się do tego państwa. Chociaż nie był do końca pewien, czy byłby w stanie oglądać tego typu rzeczy.
- Nie. Wiesz, u nas to jest normalne. Seks, nagość i tak dalej, to nie są tematy tabu. Na porządku dziennym są na przykład, chodzące nago kobiety. Nikt nie widzi w tym nic nieodpowiedniego.
- To niesamowite! Opowiedz mi jeszcze o czymś – Alpin chyba nigdy w życiu nie był tak podekscytowany jak teraz. Z wypiekami na twarzy chłonął każde słowo swojego nowego kolegi. W końcu w tym nudnym państwie poznał kogoś  ciekawego i wartego uwagi.
- Chcesz usłyszeć o czymś konkretnym?
- O stosunkach, jak wyglądają – wystrzelił z odpowiedzią nie zastanawiając się nawet za bardzo, o czym mówi.
- No dobra, ale jakich? Kobieta z kobietą, mężczyzna z mężczyzną, czy kobieta z mężczyzną? Czy może o orgiach? – Fida popatrzył wesoło na chłopca. Jego niewiedza była doprawdy urocza.
- Właśnie mózg mi spłonął…
- Jesteś zabawny – uśmiechnął się ciepło w stronę Alpina i patrzył z uwagą na jego nieco zmieszaną buzię.
- Przestań się ze mnie nabijać – powiedział nieco oburzony i pokręcił nosem z niezadowolenia.
- Nie nabijam się. – Zachichotał wesoło. – Ale skoro aż tak interesują cię te tematy, to znaczy, że jest ktoś kto wpadł ci w oko. Prawda? – Fida popatrzył na chłopca przebiegłym wzrokiem. Maksymalnie czerwona twarz zdradzała chłopca całkowicie.
- Nie-e, nie koniecznie – zaczął się jąkać i spuścił wzrok na stół. Nie był w stanie wytrzymać świdrującego spojrzenia Fida.
- Kobieta?
- Nie bardzo – Alpin czuł się coraz bardziej niezręcznie. Nigdy dotąd nie powiedział, kto zaczął coraz częściej pojawiać się w jego snach oraz marzeniach. Trzymanie tego w tajemnicy też jakoś mu nie przeszkadzało. Ale w końcu to on zszedł na te tematy.
- A więc mężczyzna – odpowiedział dumnie Fida. – Więc pewnie wolałbyś usłyszeć o stosunkach między mężczyznami.
Niestety chłopcy pochłonięci rozmową, nie zauważyli, że gdzieś w połowie ich rozmowy do knajpy weszła pewna postać, która usiadał tuż za nimi i bacznie im się przysłuchiwała. Więc możecie sobie wyobrazić jak wielkie było ich zdziwienie oraz zmieszanie, gdy nad ich głowami zabrzmiał groźny głos generała Bevana.
- Wystarczy tych sprośnych pogaduszek, wracamy do pałacu – chłopcy wzdrygnęli się mocno i ze strachem w oczach popatrzyli na mężczyznę. Po jego słowach byli pewni, że słyszał ich dialog.
- Nie powiesz o niczym mojemu bratu prawda? – zaskomlał niewinnie Alpin i popatrzył na generała wielkimi, proszącymi oczyma. Mężczyzna natomiast skrzywił się i dopowiedział mu z przekąsem:
- Ja nie, ale ty mu o wszystkim powiesz. Z pewnością ucieszy się na wieść, iż jego ukochanemu braciszkowi tak spieszno do utraty wianka – chłopiec zbladł momentalnie. W tej chwili nienawidził generała z całego serca. Nogi się pod nim zatrząsały, a klatka piersiowa nie  chciała się poruszać.  Zdawał sobie sprawę z tego, że rozmowa na ten temat z bratem zapowiada Armagedon i koniec świata. Jednym słowem apokalipsa. 
- Nie musisz, panie, być dla niego taki niemiły. Co w tym złego, że chciał wiedzieć? – Fida zauważył strach jaki ogarnął jego nowego kolegę. Postanowił więc stanąć w jego obronie. On właściwie nie miał nic do stracenia.
- Z tobą porozmawiam później – odpowiedział mu chłodno, tym samym ucinając dialog. Bevan złapał chłopców za ręce i zaprowadził prosto do komnaty zdenerwowanego cesarza.
W momencie, kiedy tam weszli, złowieszcze spojrzenie padło na Alpina. Chłopak jękną głucho i zrobił krok w tył. Gdyby nie stojący za jego plecami generał, pewnie natychmiast by stamtąd wybiegł.
- Panie, znalazłem twego brata. Podczas rozmowy, dopilnuj by opowiedział ci dokładnie o rozmowie jaką przeprowadził z Fidem oraz żeby nie zapomniał wspomnieć o swoich seksualnych zapędach. – Alpin słysząc te słowa skamieniał momentalnie, a serce przestało mu bić. To naprawdę zapowiadało katastrofę. Chłopiec postanowił przybrać jedyną słuszną taktykę w tej sytuacji na „skomlącego szczeniaczka”. Miał cichą nadzieję, że to mu całkowicie wystarczy. Jednak kamienna twarz brata nie zapowiadała niczego dobrego.
Generał natomiast po tych słowach skłonił się lekko i wyszedł z cesarskiej komnaty, ciągnąc za sobą Fida. W drodze do swojego pokoju nie odezwał się ani słowem. Jednak, gdy tylko znaleźli się w tym pomieszczeniu od razu zgromił wzrokiem młodszego chłopaka.
- Nie zrobiłem niczego złego – zaczął się tłumaczyć, nie wytrzymując naporu tego strasznego spojrzenia.
- Jestem za ciebie odpowiedzialny – zaczął powoli generał. – Jeżeli coś ci się stanie, twój brat będzie miał pretekst żeby wypowiedzieć nam wojnę. Rozumiesz powagę sytuacji?
- Nawet jeśli, to i tak jesteśmy od was słabsi… Armia mego brata nie będzie w stanie wyrządzić wam wielkich szkód.
- Teraz oczywiście nie. Ale doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że twój brat gromadzi siły. W przyszłości wykorzysta każdy pretekst, by legalnie wypowiedzieć nam wojnę i ty właśnie jesteś tym pretekstem.
- Ja nie wiedziałem… – odpowiedział ze skruchą w głosie. Poza tym był także zdziwiony, ponieważ był całkowicie pewien tego, iż generał jest zły za to, że szwendał się z bratem cesarza. Nigdy by mu do głowy nie przyszło, że mogło chodzić całkowicie o niego.
- Oczywiście, że nie. Zostałeś wychowany na prostytutkę, a nie na przyszłego władcę, czy choćby polityka – Bevan popatrzył na chłopca z politowaniem. Przez chwilę nawet przemknęło mu przez głowę, czy aby się nie zapędził. Jednak musiał jasno postawić sprawy, żeby chłopak poznał pewne granice. To że nie był u siebie, nie oznaczało, iż miał prawo robić co mu się podobało.
- Widocznie zostałem też źle wychowany jako prostytutka, skoro nie jestem w stanie sprawić, by zainteresował się mną pój pan – Bevan został szybko zbity z tropu, a na jego twarz wlała się odrobina niepewności.
- To nie tak, że nie jestem tobą zainteresowany. Masz wszystko co odpowiada za fizyczne zainteresowanie tobą – generał czuł się niezwykle niezręcznie wypowiadając te słowa. Zdecydowanie nie był to jego ulubiony temat do rozmów.
- Więc o co chodzi? – drążył dalej chłopak. Bardzo chciał się spełnić w swojej roli, a polityczne zagrania swojego brata miał głęboko w nosie. W zasadzie cieszył się, że nie musiał już tam mieszkać.
- Nie sądzę bym był odpowiednią osobą dla tak młodego człowieka jak ty. Masz przed sobą jeszcze dużo życia – chłopak popatrzył na generała pytająco. Nie rozumiał w ogóle, co do rzeczy miała ta część z życiem.
- Nie bardzo rozumiem…
- Oczywiście, że nie. Dlaczego byś miał? Dlatego najlepiej będzie jeżeli jak najszybciej rozwiążemy twoją sprawę mieszkania ze mną.
- Zabiję się jeżeli mnie zostawisz. To dyshonor jeżeli ktoś cię porzuca. Dla ciebie to może śmieszne, ale dla mnie to ważna sprawa. – Tym razem to Fida popatrzył srogo w stronę generała. Był świadom swoich słów. Chciał także żeby generał był świadom, że nie przedłuży mu życia jeżeli go zostawi, cokolwiek to oznaczało. A odpowiedź miała nadejść błyskawicznie.
- Szantażujesz mnie? – Bevan podszedł do chłopca i popatrzył mu prosto w oczy. Nie wyczytał w nich ani odrobiny zawahania. Więc skoro chłopak był tak zdecydowany nie miał wyjścia. Musiał to zrobić. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała go od jakichkolwiek bliższych więzi była jego przeszłość. – Zabiłem swojego ostatniego kochanka za zdradę i z tobą  zrobię to samo. – Generał złapał Fida za biodra i pchnął go lekko na łóżko. Miał nadzieję, że tym przestraszy chłopca. Jednak tym razem natknął się na godnego przeciwnika.
- Nie zamierzam zdradzić swojego pana  - odpowiedział mu chłopak i pociągnął go za sobą na miękkie łóżko. Bevan znalazł się nad nim, a jego ręce zaczęły delikatnie gładzić skórę brzucha młodszego chłopca. Przyjemny dreszcz przeszedł przez ciało Fida. Nie chciał jednak zostać całkiem pasywny. W odpowiedzi chłopak przejechał delikatnie paznokciami po skórze pleców mężczyzny i wyszeptał półgłosem prosto w jego ucho:
- Połóż się proszę na plecach – generał nie oponował. Spełnił zachciankę swojego nowego partnera. Fida usiadł okrakiem na udach mężczyzny i zaczął rozpinać mu koszulę, jednak wzroku nie odrywał od jego oczu. Ręce czasami błądziły w poszukiwaniu guzików, jednak nie było to wielkim problemem i już po chwili oczom chłopca ukazał się umięśniony tors Bevana. Chłopak przyglądał mu się przez chwilę, po czym nachylił się nad nim i od pępka aż po samą szyję, przejechał językiem po gorącej skórze mężczyzny. Bevan złapał w swoje silne dłonie pośladki Fida i powoli acz regularnie zaczął je ugniatać. Chłopak jękną cicho i drżącymi dłońmi wszczepił się w ramiona mężczyzny. Czuł, że powoli zaczynał tracić kontrolę nad swoimi zmysłami. Generał doskonale wyczuł moment. Szybko się podniósł i złapał chłopaka za biodra, odwracając go w stronę lustra. Fida popatrzył na swoje odbicie. Miał doskonały widok na to co robił z nim generał. Widział dokładnie jak silne dłonie pozbawiają go ubrania. Wpatrywał się zachłannie w każdy ruch jego rąk na swoim nagim ciele. Odchodził od zmysłów gdy ręce Bevana gładziły jego pachwiny oraz podbrzusze. Widział swoją ciężko unoszącą się i opadającą klatkę piersiową.  Jednak najprzyjemniejsza część miała dopiero nastąpić, a przynajmniej tak mu się wydawało. Generał widząc w jakim stanie jest chłopak, nie zastanawiał się ani chwili dłużej. Ułożył Fida tak by uda były wypięte w jego kierunku, a głowa była zwrócona dalej w stronę lustra. Bevan wyciągnął lubrykant i delikatnie wprowadził palec do wnętrza młodszego chłopca. Z podsłuchanej rozmowy wiedział, że chłopak nie odbył jeszcze stosunku płciowego. Dlatego też postanowił za pierwszym razem być delikatny. Poczekał chwilę aż chłopak przyzwyczaił się do obcego uczucia i w odpowiednim momencie dołożył drugiego palca. Zaczął nimi delikatnie i powoli poruszać. Miał doskonały widok na mimikę twarzy chłopca. Przez chwilę widział w odbiciu ból, jednak szybko ból zaczął ustępować.  Gdy na twarzy Fida już całkowicie zagościła przyjemność, Bevan postanowił zrobić to, na co miał ochotę już od dłuższego czasu. Generał wszedł w drobnego chłopca, jednym mocnym pchnięciem. Niestety jęk, który wdarł się z gardła Fida, wcale nie oznaczał przyjemności.
- Rozluźnij się, na pewno cię tego uczyli – Bevan zironizował i uśmiechnął się krzywo. Cóż, ból drugiego człowieka od zawsze sprawiał mu radność. Chociaż tym razem trzeba dodać, iż nie chciał skrzywdzić Fida.
- Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. – Chłopak zacisnął pięści na prześcieradle i wziął duży łyk powietrza. Generał natomiast cierpliwie czekał, aż kochanek chociaż  trochę przyzwyczai się do nowego uczucia. Kiedy ten moment nastąpił, mężczyzna zaczął się powoli i z wyczuciem poruszać. Dawno już nie doświadczył takiej przyjemności. Chłopak był niesamowicie ciasny, a w dodatku reagował na każde najmniejsze muśnięcie jego skóry. Fida natomiast czuł w dalszym ciągu pewien dyskomfort. I chociaż już nie odczuwał tak wielkiego bólu jak na początku, do w dalszym ciągu nie było mowy o przyjemności. Jednak poddawał się coraz to mocniejszym pchnięciom. Wiedział, że kwestią sekund jest dojście generała, więc nie oponował kiedy penis w jego wnętrzu zadawał mu więcej bólu niż przyjemności. Bevan wykonał ostatnie pchnięcie i doszedł w kochanku. Upadł na niego bezwładnie i chwilę leżał, regulując oddech. Fida natomiast miał wrażenie, że zaraz się udusi, generał nie należał do lekkich i chuderlawych osób. Ciągle pozostają w lekkim szoku nie zarejestrował faktu, kiedy Bevan złapał go za biodra i szybko przekręcił go na plecy. Chłopak wpatrywał się w niego z lekkim otępieniem. Generał natomiast czekał aż chłopak zorientuje się chociaż, że już nie leży na brzuchu. W dalszym ciągu uśmiechał się do niego kpiąco, jednak z jego oczu dało się wyczytać słabo jarzące się ciepło.
- Co chcesz zrobić? – spytał w końcu lekko zmieszany, gdy generał rozchylił jego nogi. Jednak w odpowiedzi nie usłyszał słów. Poczuł natomiast, jak Bevan pochłania jego męskość. Fida jękną przeciągle i wygiął się nieznacznie. Język generała z pewnością był sprawny. Chłopak czuł przyjemne ciepło oraz wilgoć, która pochłaniała jego penisa. Nie minęło nawet dziesięć sekund kiedy doszedł prosto do ust swojego mężczyzny. Całość uwieńczył przeciągły jęk rozkoszy. Bevan popatrzył na chłopca pobłażliwie i pocałował go w czoło.
- To było szybkie – wyszeptał mu do ucha. Fida zaczerwienił się jeszcze bardziej i lekko spochmurniał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że generał się z niego nabijał i przy okazji dobrze się bawił. Bevan pstryknął chłopaka w nos i usiadł na łóżku chwilę przyglądając się nagiemu ciału chłopca. Zdecydowanie nie miał ochoty się nim z nikim dzielić. Wiadomo, syndrom jedynaka. Fida także usiadł i z lekkim rumieńcem na twarzy spytał:
- Co teraz?
- Na początek będzie dobrze jeżeli się umyjesz. Ja natomiast muszę coś jeszcze załatwić. – Generał wstał i ubrał się. Wychodząc nawet nie spojrzał na zdezorientowanego chłopaka. Fida natomiast westchnął głośno. Chociaż i tak był zadowolony. Myślał, że te podchody potrwają znacznie dłużej, a nie zajęło mu to nawet całego dnia. Widocznie Bevan tylko ukrywał swoją prawdziwą naturę zboczeńca. A przynajmniej tak wydawało się Fidowi.
Kiedy po długiej i gorącej kąpieli generała dalej nie było w komnacie, Fida prowadzony jakimś dziwnym uczuciem, postanowił go poszukać. Zdecydowanie nie był w nastroju do spania. Czekać też mu się nie chciało, więc tak właśnie po raz drugi wyszedł z pokoju. Kręcił się chwilę po jednakowych, jak dla niego korytarzach, kiedy nagle usłyszał znajomy głos. Niewiele myśląc, rzucił w pogoń. Jednak jego bieg wyglądał dosyć komicznie, aczkolwiek ból nie był na tyle poważny, żeby całkowicie go sparaliżować.
- Pan generał! – krzyknął wesoło i rzucił się w kierunku mężczyzny. Bevan nie zdążył zareagować i nim się spostrzegł, drobne ciało wpół nagiego chłopca, już na nim wisiało. Fida bowiem, przyzwyczajony do swojej kultury wyszedł w samej bieliźnie i lekkiej zwiewnej koszuli. Generał zaczął odpędzać się od natrętnego chłopaka niczym opętany.
- Nie przy ludziach! – zawarczał niezadowolony. Natomiast rozmówca generała zdążył już popłakać się ze śmiechu. I w ogóle nie miał zamiaru tego ukrywać. Mężczyzną zawładnęły jeszcze większe spazmy śmiechu, kiedy zauważył minę generała, który właśnie zlustrował strój swojego kochanka. Bevan dosłownie zgromił Fida spojrzeniem. Jak on w ogóle śmiał wyjść w takim stroju? W sumie, tego nawet nie można było nazwać strojem.
- Co ty do cholery, masz na sobie?
- Nic takiego – odpowiedział całkiem obojętnie chłopak.
- I o to właśnie chodzi! Ty prawie nic na sobie nie masz! – Zdenerwowany Bevan złapał chłopaka z rękę i pociągnął za sobą. Na chwilę tylko odwrócił się i powiedział do swojego rozmówcy:
- Jutro dokończymy naszą rozmowę – mężczyzna krztusząc się ze śmiechu, kiwną jedynie głową. Fida pomachał w jego kierunku ręką, na której nie zakleszczył się żelazny uścisk generała. Dla Bevana zapowiadały się niesamowicie ciekawe czasy, tym bardziej, że Fida nie miał zamiaru zrywać ze swoimi kulturowymi nawykami.