środa, 29 sierpnia 2012

Niemęski rezultat

Czy ktoś kiedyś pomyślał o tym, co takiego mogłoby się stać, gdyby dwóch samców alfa musiało stanąć przed sobą po przegranym zakładzie, po którym będą musieli poddać się namiętnemu pocałunkowi? Na pewno nikt nie skorzysta z opcja „zostaną parą” albo „od dzisiaj pewnie będą przyjaciółmi”. Otóż dwóch młodych mężczyzn, śmiertelnych wrogów, przegrało właśnie zakład ze swoimi dziewczynami. Żeby bardziej pomieszać, owe dziewczyny są oczywiście przyjaciółkami. O co się założyli? Oczywiście zakłada się tylko o głupoty i to w dodatku gdy nie wierzy się w swoją przegraną. Jednym słowem, chłopcy zlekceważyli dziewczyny. Panie bowiem, miały nagie, w środku dnia wskoczyć do fontanny i poczekać na przyjazd policji. Ponad to i tu właśnie jest ten moment gdy mężczyźni myśleli, że wygrają, miały wyjść z całej tej farsy bez aresztowania i mandatu. Oczywiście jak na rasowe kobiety przystało, doskonale wybrnęły z tego zadania. Ba! Zyskały nawet nowych przyjaciół. Także nasi wcześniej wspomniani panowie, mają całować się przez minutę jak para kochanków, która nie widziała się przez rok.
- Nie wierzę kurwa! - wrzasną wysoki mężczyzna o ciemnych blond włosach. Jego dwie wytatuowane ręce podniosły się w geście bezradności do góry, po czym swobodnie opadły.
- Dawaj kocie! Przegrałeś zakład więc całuj się teraz z Arielem! Całuj, całuj, całuj – wrzeszczała szczęśliwa dziewczyna, widać było, że aż cała kipiała z podniecenia.
- Ariel nie ma co zwlekać, gorące usta Oliviera już na ciebie czekają – wtrąciła się druga z dziewczyna.
- Ja ci później pokażę gorące usta, pieprzona sikso- zaburczał pod nosem niezadowolony brunet. Całe szczęście kobieta tego nie usłyszała. Także dystyngowany pan Ariel oraz z nieco łobuzerski pan Olivier zasiedli przed sobą.
- Tylko się nie podnieć – warknął Olivier i popatrzył wyzywająco na mężczyznę, który znajdował się tuż przed nim.
- Nie ma takiej opcji, smarkaczu. Nie mam pojęcia jak twoja dziewczyna w ogóle z tobą dochodzi – odwdzięczył się Ariel. W gwoli wyjaśnienia, Ariel był o dwa lata starszy od Oliviera. Może nieco wyższy i bardziej opanowany. Nigdy nie ciągnęło do do bójek. Jednak gdy tylko jego oczom ukazywał się Olivier, nóż sam otwierał mu się w kieszeni. I tak oto pierwszą w życiu bójkę przeżył z blondynem, pierwsze donosicielstwo (jeszcze za łebka) było na Oliviera i teraz okazuje się także, że pierwszy pocałunek z mężczyzną także będzie musiał oddać właśnie temu gnojkowi.
- Ej! Przegraliście, nie zachowujcie się jak smarkacze. Przyjmijcie to z godnością – powiedziała wysoka rudowłosa dziewczyna.
- Dobra, dobra. Ale żeby aż minutę? - jęknął przeciągle blondyn.
- Loser! - Olivier już się nie odezwał. Popatrzył z wyzwaniem w oczy Ariela i właśnie w tym czasie obydwoje do siebie doskoczyli. Ich usta połączyły się w pocałunku, a języki splotły w gorącym tańcu. Żaden nie chciał ustąpić, każdy chciał prowadzić. Nie zauważyli nawet kiedy się do siebie zbliżyli, a ich dłonie zaczęły się lekko stykać... Pocałunek był bardzo mocny, wypełniony emocjami i dumą. Nawet się nie spostrzegli kiedy minuta minęła.
- Koniec! - wrzasnęła rudowłosa. Ariel i Olivier oderwali się od siebie jak oparzeni, byleby tylko nie pomyślały, że mogło im się to w ogóle spodobać. Sami zresztą nie chcieli dopuścić do siebie takiego głosu.
- Co tak milczycie? - zagaiła szatynka.
- Założę się, że im się spodobało! - wrzasnęła rudowłosa i usadowiła się wygodnie na kolanach bruneta.
- Nie kpij kochanie. Nigdy więcej nie chcę się całować z takim barbarzyńcą – powiedział Ariel, jednak nie zajrzał w oczy Olivierowi. Blondyn poczuł coś w rodzaju lekkiego uczucia zazdrości, gdy zobaczył, jak ruda delikatnie gładzi głowę swojego chłopaka. Jednak zaraz zganił się za te myśli. Przecież to w ogóle niemożliwe, by taki wspaniały koleś jak on, mógł sobie w ogóle zawracać dupę takimi szczegółami.
- To my już spadamy – Olivier wstał i otrzepał swoje spodnie z niewidocznego kurzu. Złapał swoją dziewczynę dosyć niedelikatnie za rękę i ją pociągnął.
- Ała! Nie jestem facetem – wrzasnęła urażona i popatrzyła na swojego chłopaka z wyrzutem. Ruda oraz Ariel popatrzyli na nich.
- O kurwa! Rzeczywiście, jakieś cycki masz – w tym momencie dłoń sztynki wylądowała na jego policzku. Nie przejął się tym zbytnio. To był koniec ich związku. Żadna dziewczyna przecież nie będzie go bić, znajdzie sobie inną łanię do pukania i tyle. Proste, filozofia życia Oliviera w ogóle była prosta. Pić, bawić się i walić, no i jeszcze wkurwiać Ariela. Ale to już nadprogramowo, kiedy go jakoś spotkał. Jednak teraz to będzie raczej rzadko, bo właśnie zerwał z dziewczyną, największą przyjaciółką rudej wiedźmy.
Blondyn spokojnie zszedł po schodach i udał się na dwór. Tak, świeżego powietrza brakowało mu teraz najbardziej.
- Taktu to ty nigdy nie miałeś. Gruboskórny ogr – usłyszał za plecami głos bruneta.
- No nie, ciebie mi tutaj przywiało. Jeszcze chcesz buzi?
- Nie ma mowy, chyba że jakimś cudem urosną ci cycki, nie chociaż wtedy też nie.
- Cholera, a już chciałem robić operacją na zmianę płci – odpowiedział mu figlarnie Olivier.
- Blondynki nie są w moim typie – uśmiechnął się Ariel i o matko, prawie puścił mu oczko. Jakby to w ogóle wyglądało?! On przystojny, nawet ułożony, z wysokim wymaganiami (łóżkowymi) co do kobiet, miała wykonać taki gest w stronę faceta.? Ohyda.
- Dzięki stary, to mnie pocieszyło. W ogóle czemu za mną wylazłeś, myślałem, że masz ochotę na ostry seks? – oczywiście obaj panowie znali się jak łyse konie. Ich rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi. Mieszkali kiedyś tam w sąsiedztwie. Obydwoje wyznawali zasadę, że wroga trzeba poznać z każdej strony. Jednak jakby na to nie spojrzeć, wszystko ciągnęło ich ku sobie.
- Bo miałem. Ale dzięki twojej akcji Maya wyrzuciła mnie z domu, by pocieszyć swoją ukochaną przyjaciółkę. Przez ciebie będę teraz musiał chodzić po mieście niezaspokojony.
- To ja ci dam i będziemy kwita. A nie, zapomniałem, że nie lubisz blondynek – Olivier dopiero teraz zreflektował się na to, co powiedział. Przystanął i popatrzył w błękitne oczy Ariela. Sam nie wiedział co nim kierowało, na pewno nie zdrowy rozsądek.
- Jednak widzę, że pocałunek ci się spodobał – odpowiedział mu nieco kpiąco brunet.
- Taaaa, zwalę sobie dzisiaj przy twoim zdjęciu, a fiolkę ze swoim nasieniem wyślę ci pocztą. Na razie – chłopak odwrócił się i poszedł. Właściwie miał zamiar, jednak dłoń Ariela przytrzymała go dosyć stanowczo.
- Może piwo? - zaproponował brunet, po czym chrząkną i poprawił swój kołnierzyk. Trudno było mu się do tego przyznać, ale od zawsze podziwiał Oliviera z tę niewyparzoną mordkę, która nigdy nie martwiła się o to, że pewnego dnia zbierze ogromne bęcki.
- Stawiasz – odpowiedział blondyn ukrywając oznaki zażenowania. Do baru szli w milczeniu, żadne z nich się nie odezwało. Więc jeśli jakiś znajomy zobaczył ich idących razem, w dodatku nie odzywających się do siebie, to musiał się cokolwiek sporo zdziwić. Jak to tak? Olivier nie warczy do Ariela? A Ariel nie odpowiada mu w jak najbardziej chamski sposób? Koniec świata, doprawdy.
Panowie usiedli przy stoliku w samym rogu, najbardziej zaciemnionym i mrocznym. Kelnerka przyniosła im po kufrze piwa i posłusznie odeszła. Pierwszy napił się młodszy z mężczyzna. Naraz wypił prawie połowę zawartości kufla.
- Ej spokojnie, to że stawiam w ogóle nie świadczy o tym, że masz się nadoić do granic możliwości.
- Masz zasięg? - spytał całkiem bez sensu blondyn. Ariel trochę zbity z tropu tym pytaniem wyciągnął telefon i sprawdził. Zasięgu nie było.
- Nie – odpowiedział rzeczowo.
- To dobrze, te lampucery nie będą zawracać dupy. Idę o zakład, że twoja niunia zaraz by do mnie zadzwoniła z całym bukietem przekleństw, gróźb i tak dalej.
- Zakłady dalej siedzą ci w głowie, co?
- Ostatni wyrył mi się w pamięci – Olivier uśmiechnął się pod nosem. Widocznie chmiel zaczynał już na niego działać. Zdecydowanie za szybko wypił ten boży napój.
- Doprawdy? - spytał całkiem bez sensu Ariel. Bo co niby miał mu powiedzieć? Że ledwo co powstrzymał swoje zapędy i nie rzucił się na niego? Bez przesady proszę państwa, proszę trzymać fason. Przynajmniej do czasu, dopóki jesteśmy trzeźwi.
- Serio. Wiesz tak sobie myślę, że piwo mi się już skończyło i mógłbyś skoczyć po następne – faktycznie Olivier zdążył wypić wszystko, a Ariel właściwie zrobił tylko dwa łyki. Brunet wyszedł z założenia, że nie będzie mu się chciało później chodzić dwa razy, więc szybko dokończył swoje. Po dwóch minutach wrócił do stolika z napełnionymi kuflami.
- Co tak długo?
- Sorry, musiałem poczekać aż mi się zachce siku – odpowiedział nieco zadziornie Ariel.
- Bardzo kurwa śmieszne – Olivier wziął kufel i napił się trochę, już nie tak dużo jak za pierwszym razem. Popatrzył pytająco na Ariela, który w dalszym ciągu stał. Brunet jednak złapał podbródek drugiego mężczyzny, przybliżył się i bez słowa wyjaśnienia złączył swoje usta z tymi blondyna. Nie zważając na otoczenie całowali się całkiem długo, z pewnością dłużej niż minutę.
- Wydaje mi się, że jednak lecisz na blondynki.
- Blondynki nie, blondynów no może – odpowiedział Ariel i poczochrał chłopaka po włosach.
- Chodź się pieprzyć. Ale do ciebie, ja mam burdel w mieszkaniu – nie ma to jak alkohol uwalniający język i umysł. Chociaż nie wypili go dużo, tyle wystarczyło żeby chcieli się sobie rzucić w ramiona.
- Jak zwykle bez ogródek, co? Dobra, ty jesteś na dole – odpowiedział mu bardzo stanowczo Ariel. Co jak co, ale sam kat pieprzenia się z facetem wydawał mu się mało męski, więc nie oddał by pozycji lidera.
- Że co?!
- Tak, tak. Mój pokój, moje zasady – uśmiechnął się przebiegle i podciągnął młodszego, tak, że ten wstał.
- Zobaczymy – wymamrotał Olivier pod nosem chytrze się uśmiechając.
Po piętnastu minutach byli już w czystym, schludnym i zadbanym mieszkaniu Ariela. I nagle obydwoje popatrzyli się na siebie z dziecięcą bezradnością. Bo co takiego mieli w ogóle robić? Z dziewczynami to wychodziło jakiś naturalnie. Zresztą one przeważnie same rozstawiały nogi, więc wystarczyło tylko zdjąć spodnie i robić to, na czym się najlepiej znało.
- Dobra wiesz co, ta cisza mnie zaraz zabije. Pierwotnie miałem plan, żeby w decydującym momencie cię przechytrzyć i przejąć kontrolę, jednak teraz oddam ci się potulnie jak owieczka. Więc bierz póki dobry Olivier daje.
- Po tym wyznaniu widzę, że konieczne będą kajdanki – Ariel uśmiechnął się chytrze i szybko obezwładnił chłopaka, który nawet nie zdążył zareagować. Przykuł jego ręce do rury od kaloryfera.
- Osz ty! Jak tylko mnie odkujesz, to skopię ci dupsko – warknął Olivier, który teraz zorientował się, że jednak nie znał każdej strony bruneta.
- Jak będzie po wszystkim, to ty nie będziesz już w stanie chodzić – uśmiechnął się i pocałował chłopaka w usta, jednak bardzo krótko. Tak żeby nie dać mu za dużej satysfakcji. Ariel podszedł do szafki i dużym nożem kuchennym pozbawił blondyna górnej partii ciuchów, ponieważ uprzednio nie zdążył jej ściągnąć. A jak niby inaczej miał to zrobić nie odkuwając go?
- Moje ciuchy! Wszystko mi odkupisz! - wrzasnął rozeźlony Olivier.
- Jakiś ty rozwrzeszczany, drażnisz mnie – brunet włożył knebel w usta chłopaka. Mocno uszczypnął sutki blondyna, tak że ten wydał z siebie pewnego rodzaju dźwięk rozpaczy. Ariel po tej wątpliwej pieszczocie, zaczął ssać i gryź sutki młodszego. Widocznie obrał je sobie na celownik, czy coś w tym rodzaju. Ariel wiedział, że Olivier nie znosi długich gier wstępnych, woli oddać się szybkiemu zaspokojeniu. Jednak tym razem nie będzie tak łatwo, chyba, że nieposłuszne ciało blondyna samo sobie na to pozwoli. Brunet rękami gładził boki kochanka, tym samym doprowadzając go do granic obłędu. Ręce Ariela były dosłownie wszędzie, no może pomijały jedno szczególne miejsce. Tym miejscem było oczywiście krocze Oliviera. Jednak wypukłość w spodniach młodszego z kochanków była już bardzo widoczna. Starszy z mężczyzn niespodziewanie wstał i szybkim ruchem rozpiął sobie rozporek. Po czym wyciągnął z ust blondyna knebel i wsadził mu w ust swojego penisa. Prawą ręką brunet chwycił za rozmierzwione włosy kochanka i zaczął nadawać jego głowie odpowiednie tempo. W rzeczywistości były to bardzo mocne i bolesne w odczuciu dla Oliviera szarpnięcia. Chłopak stękał głośno, nie mógł jednak zaprotestować. Jakby na to nie spojrzeć, cały czas miał coś w buzi. Kiedy Ariel doszedł, blondyn zaczął się niemiłosiernie krztusić i wypluwać spermę, która zalegała w jego ustach. Brunet zareagował natychmiastowo i mocno ścisnął gardło obezwładnionego chłopaka.
- Połknij, nie wypluwaj, blondyneczko – zanucił wesoło. Jednak w jego oczach było coś takiego, że Olivier nie mógł odmówić. Chyba nawet się przestraszył. Oczywiście to czego nie zdążył wypluć, grzecznie połkną. Chciał coś jeszcze dodać, niestety knebel wrócił na swoje poprzednie miejsce. Więc nijak chłopak nie mógł wykonać swojego planu. Ariel zabrał się za zdejmowanie spodnie z chłopaka. Ściągał je bardzo, bardzo powoli, czasami niby to przez przypadek, szturchając nabrzmiałe prącie blondyna. Wtedy właśnie, po raz wtóry, wydobywały się z gardła obezwładnionego, nieokrzesane dźwięki, które jeszcze bardziej pobudzały zmysły bruneta. Starszy mężczyzna zaczął całować penisa Oliviera przez materiał majtek. Robił to bardzo delikatnie z lekkimi odstępami czasowymi. Jego ręce błądziły po wewnętrznej stronie ud chłopaka, często zatrzymywały się przy pachwinach i to tam właśnie spędzały najwięcej czasu. Ariel w końcu zdecydował się pozbyć i tej ostatniej części garderoby. I kiedy tylko przejechał językiem po prąciu Oliviera, ten od razu doszedł. Ariel tak go wcześniej wymęczył, że teraz tak gwałtowna pieszczota, od razu doprowadził go do spełnienia. Na tym jednak seksualne potyczki pary się nie skończyły. Ariel złapał za kostki chłopaka i rozszerzył jego nogi jaki tylko się dało. Z szafki ściągnął aparat i szybko cyknął roznegliżowanemu chłopakowi zdjęcia.
- Na pamiątkę – powiedział wesoło po czym wepchnął jednego palca w dziurkę chłopaka. Ten dosłownie zaskowyczał i szarpnął się rozpaczliwie. Jednak był twardy, nie dał swoim łzom wypłynąć.
- Oj, czyżbym zapomniał o nawilżeniu? - spytał całkiem teatralnie brunet. Blondyn popatrzył na niego gniewnie. Ariel uśmiechnął się wrednie i wziął do ręki malutką buteleczkę. Nawilżył wrażliwą na każdy dotyk dziurkę młodszego chłopaka i bez zbędnych ceregieli, włożył tam niecierpliwe trzy palce. Pomimo swoich sadystycznych zapędów, jak już pewnie każdy zauważył, brunet odczekał trochę czasu, by sponiewierane ciało Oliviera mogło się chociaż trochę przyzwyczaić. Palce w końcu poruszyły się, rozpoczynając nieprzyjemny proces rozciągania. Oczywiście to też nie trwało długo. Zniecierpliwiony Ariel szybko zamienił palce na swojego członka. Brunet poruszał się szybko, jednak z pewnym wyrafinowaniem. Był nawet na tyle miły, że zajął się także członkiem młodszego kochanka. W końcu i Olivier zaczął się poruszać w takt nadawany przez mężczyznę. I chociaż jego jęki były przytłumione, to wyraźnie było słychać, że były przeciągłe i do granic wypełnione zabarwieniem erotycznym. Kiedy Ariel trafił w prostatę, blondyn wygiął się gwałtownie, zajęczał i dosłownie w sekundzie doszedł do ręki bruneta. Ariel także skończył po paru pchnięciach. Gdy wszystko dobiegło końca, podszedł do blondyna i go rozwiązał oraz odkneblował.
- Jesteś psychol, wiesz? - wysapał zmęczony Olivier.
- Tak, tak. Chodź do łóżka, chyba, że podoba ci się na podłodze – puścił oczko w kierunku młodego kochanka.
- Może mnie kurwa zaniesiesz? Jeśli nie zauważyłeś to właśnie zostałem brutalnie wykorzystany.
- Dobra, niech ci będzie, za tak ciasny otworek mogę ci się odwdzięczyć.
- Świnia! - Ariel zignorował ostatnią odzywkę blondyna. Wziął go na ręce i przeniósł do swojego pokoju. Obydwoje zasnęli bardzo szybko. Ciekawe jakie były ich miny, kiedy się rano obudzili całkowicie trzeźwi. A może jednak piwo było tylko błazeńską wymówką?
KONIEC

3 komentarze:

  1. No zajebiście piszesz!
    Tak realistycznie i... no kurde pełen wypas.

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaa.... *Q* Doszłam, normalnie! Doszłam! XDDD Mraaaaa! Uwielbiam takie party co oboje walczą o dominację.. i w końcu wychodzi ten obszczekany na uke, mhahha! Takie to złościwie... erotyczne ;> Booosz, a byłam w spowiedzi... Już mam TE myśli. Masakra, no xD
    Ale fajny pomysł! Bardzo fajny, taki orydżinal! Nie wpadłabym xD Mogłaś jeszcze napisać, żeby się te laski onanizowały w tej fontannie... zebrałby się tłum napalonych gapiów xD Hahaa, a w tym tłumie napaleńców ci policjanci XD
    Chciałabym sobie też tak beztrosko żyć... Boooże, jakbym tak naga wpadła do fontanny i czekała na policję, to całe miasto by gadało... O .o Nie! Nie odważyłabym się w ogóle wyjść naga gdziekolwiek!
    No to neexxxt (cieeekawe, z czym się to słowo rymuje ;>)

    OdpowiedzUsuń