Czy ktoś kiedyś pomyślał o tym, co
takiego mogłoby się stać, gdyby dwóch samców alfa musiało
stanąć przed sobą po przegranym zakładzie, po którym będą
musieli poddać się namiętnemu pocałunkowi? Na pewno nikt nie
skorzysta z opcja „zostaną parą” albo „od dzisiaj pewnie będą
przyjaciółmi”. Otóż dwóch młodych mężczyzn, śmiertelnych
wrogów, przegrało właśnie zakład ze swoimi dziewczynami. Żeby
bardziej pomieszać, owe dziewczyny są oczywiście przyjaciółkami.
O co się założyli? Oczywiście zakłada się tylko o głupoty i to
w dodatku gdy nie wierzy się w swoją przegraną. Jednym słowem,
chłopcy zlekceważyli dziewczyny. Panie bowiem, miały nagie, w
środku dnia wskoczyć do fontanny i poczekać na przyjazd policji.
Ponad to i tu właśnie jest ten moment gdy mężczyźni myśleli, że
wygrają, miały wyjść z całej tej farsy bez aresztowania i
mandatu. Oczywiście jak na rasowe kobiety przystało, doskonale
wybrnęły z tego zadania. Ba! Zyskały nawet nowych przyjaciół.
Także nasi wcześniej wspomniani panowie, mają całować się przez
minutę jak para kochanków, która nie widziała się przez rok.
- Nie wierzę kurwa! - wrzasną wysoki
mężczyzna o ciemnych blond włosach. Jego dwie wytatuowane ręce
podniosły się w geście bezradności do góry, po czym swobodnie
opadły.
- Dawaj kocie! Przegrałeś zakład
więc całuj się teraz z Arielem! Całuj, całuj, całuj –
wrzeszczała szczęśliwa dziewczyna, widać było, że aż cała
kipiała z podniecenia.
- Ariel nie ma co zwlekać, gorące
usta Oliviera już na ciebie czekają – wtrąciła się druga z
dziewczyna.
- Ja ci później pokażę gorące
usta, pieprzona sikso- zaburczał pod nosem niezadowolony brunet.
Całe szczęście kobieta tego nie usłyszała. Także dystyngowany
pan Ariel oraz z nieco łobuzerski pan Olivier zasiedli przed sobą.
- Tylko się nie podnieć – warknął
Olivier i popatrzył wyzywająco na mężczyznę, który znajdował
się tuż przed nim.
- Nie ma takiej opcji, smarkaczu. Nie
mam pojęcia jak twoja dziewczyna w ogóle z tobą dochodzi –
odwdzięczył się Ariel. W gwoli wyjaśnienia, Ariel był o dwa lata
starszy od Oliviera. Może nieco wyższy i bardziej opanowany. Nigdy
nie ciągnęło do do bójek. Jednak gdy tylko jego oczom ukazywał
się Olivier, nóż sam otwierał mu się w kieszeni. I tak oto
pierwszą w życiu bójkę przeżył z blondynem, pierwsze
donosicielstwo (jeszcze za łebka) było na Oliviera i teraz okazuje
się także, że pierwszy pocałunek z mężczyzną także będzie
musiał oddać właśnie temu gnojkowi.
- Ej! Przegraliście, nie zachowujcie
się jak smarkacze. Przyjmijcie to z godnością – powiedziała
wysoka rudowłosa dziewczyna.
- Dobra, dobra. Ale żeby aż minutę?
- jęknął przeciągle blondyn.
- Loser! - Olivier już się nie
odezwał. Popatrzył z wyzwaniem w oczy Ariela i właśnie w tym
czasie obydwoje do siebie doskoczyli. Ich usta połączyły się w
pocałunku, a języki splotły w gorącym tańcu. Żaden nie chciał
ustąpić, każdy chciał prowadzić. Nie zauważyli nawet kiedy się
do siebie zbliżyli, a ich dłonie zaczęły się lekko stykać...
Pocałunek był bardzo mocny, wypełniony emocjami i dumą. Nawet się
nie spostrzegli kiedy minuta minęła.
- Koniec! - wrzasnęła rudowłosa.
Ariel i Olivier oderwali się od siebie jak oparzeni, byleby tylko
nie pomyślały, że mogło im się to w ogóle spodobać. Sami
zresztą nie chcieli dopuścić do siebie takiego głosu.
- Co tak milczycie? - zagaiła
szatynka.
- Założę się, że im się
spodobało! - wrzasnęła rudowłosa i usadowiła się wygodnie na
kolanach bruneta.
- Nie kpij kochanie. Nigdy więcej nie
chcę się całować z takim barbarzyńcą – powiedział Ariel,
jednak nie zajrzał w oczy Olivierowi. Blondyn poczuł coś w rodzaju
lekkiego uczucia zazdrości, gdy zobaczył, jak ruda delikatnie
gładzi głowę swojego chłopaka. Jednak zaraz zganił się za te
myśli. Przecież to w ogóle niemożliwe, by taki wspaniały koleś
jak on, mógł sobie w ogóle zawracać dupę takimi szczegółami.
- To my już spadamy – Olivier wstał
i otrzepał swoje spodnie z niewidocznego kurzu. Złapał swoją
dziewczynę dosyć niedelikatnie za rękę i ją pociągnął.
- Ała! Nie jestem facetem –
wrzasnęła urażona i popatrzyła na swojego chłopaka z wyrzutem.
Ruda oraz Ariel popatrzyli na nich.
- O kurwa! Rzeczywiście, jakieś cycki
masz – w tym momencie dłoń sztynki wylądowała na jego policzku.
Nie przejął się tym zbytnio. To był koniec ich związku. Żadna
dziewczyna przecież nie będzie go bić, znajdzie sobie inną łanię
do pukania i tyle. Proste, filozofia życia Oliviera w ogóle była
prosta. Pić, bawić się i walić, no i jeszcze wkurwiać Ariela.
Ale to już nadprogramowo, kiedy go jakoś spotkał. Jednak teraz to
będzie raczej rzadko, bo właśnie zerwał z dziewczyną, największą
przyjaciółką rudej wiedźmy.
Blondyn spokojnie zszedł po schodach i
udał się na dwór. Tak, świeżego powietrza brakowało mu teraz
najbardziej.
- Taktu to ty nigdy nie miałeś.
Gruboskórny ogr – usłyszał za plecami głos bruneta.
- No nie, ciebie mi tutaj przywiało.
Jeszcze chcesz buzi?
- Nie ma mowy, chyba że jakimś cudem
urosną ci cycki, nie chociaż wtedy też nie.
- Cholera, a już chciałem robić
operacją na zmianę płci – odpowiedział mu figlarnie Olivier.
- Blondynki nie są w moim typie –
uśmiechnął się Ariel i o matko, prawie puścił mu oczko. Jakby
to w ogóle wyglądało?! On przystojny, nawet ułożony, z wysokim
wymaganiami (łóżkowymi) co do kobiet, miała wykonać taki gest w
stronę faceta.? Ohyda.
- Dzięki stary, to mnie pocieszyło. W
ogóle czemu za mną wylazłeś, myślałem, że masz ochotę na
ostry seks? – oczywiście obaj panowie znali się jak łyse konie.
Ich rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi. Mieszkali kiedyś tam w
sąsiedztwie. Obydwoje wyznawali zasadę, że wroga trzeba poznać z
każdej strony. Jednak jakby na to nie spojrzeć, wszystko ciągnęło
ich ku sobie.
- Bo miałem. Ale dzięki twojej akcji
Maya wyrzuciła mnie z domu, by pocieszyć swoją ukochaną
przyjaciółkę. Przez ciebie będę teraz musiał chodzić po
mieście niezaspokojony.
- To ja ci dam i będziemy kwita. A
nie, zapomniałem, że nie lubisz blondynek – Olivier dopiero teraz
zreflektował się na to, co powiedział. Przystanął i popatrzył w
błękitne oczy Ariela. Sam nie wiedział co nim kierowało, na pewno
nie zdrowy rozsądek.
- Jednak widzę, że pocałunek ci się
spodobał – odpowiedział mu nieco kpiąco brunet.
- Taaaa, zwalę sobie dzisiaj przy
twoim zdjęciu, a fiolkę ze swoim nasieniem wyślę ci pocztą. Na
razie – chłopak odwrócił się i poszedł. Właściwie miał
zamiar, jednak dłoń Ariela przytrzymała go dosyć stanowczo.
- Może piwo? - zaproponował brunet,
po czym chrząkną i poprawił swój kołnierzyk. Trudno było mu się
do tego przyznać, ale od zawsze podziwiał Oliviera z tę
niewyparzoną mordkę, która nigdy nie martwiła się o to, że
pewnego dnia zbierze ogromne bęcki.
- Stawiasz – odpowiedział blondyn
ukrywając oznaki zażenowania. Do baru szli w milczeniu, żadne z
nich się nie odezwało. Więc jeśli jakiś znajomy zobaczył ich
idących razem, w dodatku nie odzywających się do siebie, to musiał
się cokolwiek sporo zdziwić. Jak to tak? Olivier nie warczy do
Ariela? A Ariel nie odpowiada mu w jak najbardziej chamski sposób?
Koniec świata, doprawdy.
Panowie usiedli przy stoliku w samym
rogu, najbardziej zaciemnionym i mrocznym. Kelnerka przyniosła im po
kufrze piwa i posłusznie odeszła. Pierwszy napił się młodszy z
mężczyzna. Naraz wypił prawie połowę zawartości kufla.
- Ej spokojnie, to że stawiam w ogóle
nie świadczy o tym, że masz się nadoić do granic możliwości.
- Masz zasięg? - spytał całkiem bez
sensu blondyn. Ariel trochę zbity z tropu tym pytaniem wyciągnął
telefon i sprawdził. Zasięgu nie było.
- Nie – odpowiedział rzeczowo.
- To dobrze, te lampucery nie będą
zawracać dupy. Idę o zakład, że twoja niunia zaraz by do mnie
zadzwoniła z całym bukietem przekleństw, gróźb i tak dalej.
- Zakłady dalej siedzą ci w głowie,
co?
- Ostatni wyrył mi się w pamięci –
Olivier uśmiechnął się pod nosem. Widocznie chmiel zaczynał już
na niego działać. Zdecydowanie za szybko wypił ten boży napój.
- Doprawdy? - spytał całkiem bez
sensu Ariel. Bo co niby miał mu powiedzieć? Że ledwo co
powstrzymał swoje zapędy i nie rzucił się na niego? Bez przesady
proszę państwa, proszę trzymać fason. Przynajmniej do czasu,
dopóki jesteśmy trzeźwi.
- Serio. Wiesz tak sobie myślę, że
piwo mi się już skończyło i mógłbyś skoczyć po następne –
faktycznie Olivier zdążył wypić wszystko, a Ariel właściwie
zrobił tylko dwa łyki. Brunet wyszedł z założenia, że nie
będzie mu się chciało później chodzić dwa razy, więc szybko
dokończył swoje. Po dwóch minutach wrócił do stolika z
napełnionymi kuflami.
- Co tak długo?
- Sorry, musiałem poczekać aż mi się
zachce siku – odpowiedział nieco zadziornie Ariel.
- Bardzo kurwa śmieszne – Olivier
wziął kufel i napił się trochę, już nie tak dużo jak za
pierwszym razem. Popatrzył pytająco na Ariela, który w dalszym
ciągu stał. Brunet jednak złapał podbródek drugiego mężczyzny,
przybliżył się i bez słowa wyjaśnienia złączył swoje usta z
tymi blondyna. Nie zważając na otoczenie całowali się całkiem
długo, z pewnością dłużej niż minutę.
- Wydaje mi się, że jednak lecisz na
blondynki.
- Blondynki nie, blondynów no może –
odpowiedział Ariel i poczochrał chłopaka po włosach.
- Chodź się pieprzyć. Ale do ciebie,
ja mam burdel w mieszkaniu – nie ma to jak alkohol uwalniający
język i umysł. Chociaż nie wypili go dużo, tyle wystarczyło żeby
chcieli się sobie rzucić w ramiona.
- Jak zwykle bez ogródek, co? Dobra,
ty jesteś na dole – odpowiedział mu bardzo stanowczo Ariel. Co
jak co, ale sam kat pieprzenia się z facetem wydawał mu się mało
męski, więc nie oddał by pozycji lidera.
- Że co?!
- Tak, tak. Mój pokój, moje zasady –
uśmiechnął się przebiegle i podciągnął młodszego, tak, że
ten wstał.
- Zobaczymy – wymamrotał Olivier pod
nosem chytrze się uśmiechając.
Po piętnastu minutach byli już w
czystym, schludnym i zadbanym mieszkaniu Ariela. I nagle obydwoje
popatrzyli się na siebie z dziecięcą bezradnością. Bo co takiego
mieli w ogóle robić? Z dziewczynami to wychodziło jakiś
naturalnie. Zresztą one przeważnie same rozstawiały nogi, więc
wystarczyło tylko zdjąć spodnie i robić to, na czym się
najlepiej znało.
- Dobra wiesz co, ta cisza mnie zaraz
zabije. Pierwotnie miałem plan, żeby w decydującym momencie cię
przechytrzyć i przejąć kontrolę, jednak teraz oddam ci się
potulnie jak owieczka. Więc bierz póki dobry Olivier daje.
- Po tym wyznaniu widzę, że konieczne
będą kajdanki – Ariel uśmiechnął się chytrze i szybko
obezwładnił chłopaka, który nawet nie zdążył zareagować.
Przykuł jego ręce do rury od kaloryfera.
- Osz ty! Jak tylko mnie odkujesz, to
skopię ci dupsko – warknął Olivier, który teraz zorientował
się, że jednak nie znał każdej strony bruneta.
- Jak będzie po wszystkim, to ty nie
będziesz już w stanie chodzić – uśmiechnął się i pocałował
chłopaka w usta, jednak bardzo krótko. Tak żeby nie dać mu za
dużej satysfakcji. Ariel podszedł do szafki i dużym nożem
kuchennym pozbawił blondyna górnej partii ciuchów, ponieważ
uprzednio nie zdążył jej ściągnąć. A jak niby inaczej miał to
zrobić nie odkuwając go?
- Moje ciuchy! Wszystko mi odkupisz! -
wrzasnął rozeźlony Olivier.
- Jakiś ty rozwrzeszczany, drażnisz
mnie – brunet włożył knebel w usta chłopaka. Mocno uszczypnął
sutki blondyna, tak że ten wydał z siebie pewnego rodzaju dźwięk
rozpaczy. Ariel po tej wątpliwej pieszczocie, zaczął ssać i gryź
sutki młodszego. Widocznie obrał je sobie na celownik, czy coś w
tym rodzaju. Ariel wiedział, że Olivier nie znosi długich gier
wstępnych, woli oddać się szybkiemu zaspokojeniu. Jednak tym razem
nie będzie tak łatwo, chyba, że nieposłuszne ciało blondyna samo
sobie na to pozwoli. Brunet rękami gładził boki kochanka, tym
samym doprowadzając go do granic obłędu. Ręce Ariela były
dosłownie wszędzie, no może pomijały jedno szczególne miejsce.
Tym miejscem było oczywiście krocze Oliviera. Jednak wypukłość w
spodniach młodszego z kochanków była już bardzo widoczna. Starszy
z mężczyzn niespodziewanie wstał i szybkim ruchem rozpiął sobie
rozporek. Po czym wyciągnął z ust blondyna knebel i wsadził mu w
ust swojego penisa. Prawą ręką brunet chwycił za rozmierzwione
włosy kochanka i zaczął nadawać jego głowie odpowiednie tempo. W
rzeczywistości były to bardzo mocne i bolesne w odczuciu dla
Oliviera szarpnięcia. Chłopak stękał głośno, nie mógł jednak
zaprotestować. Jakby na to nie spojrzeć, cały czas miał coś w
buzi. Kiedy Ariel doszedł, blondyn zaczął się niemiłosiernie
krztusić i wypluwać spermę, która zalegała w jego ustach. Brunet
zareagował natychmiastowo i mocno ścisnął gardło obezwładnionego
chłopaka.
- Połknij, nie wypluwaj, blondyneczko
– zanucił wesoło. Jednak w jego oczach było coś takiego, że
Olivier nie mógł odmówić. Chyba nawet się przestraszył.
Oczywiście to czego nie zdążył wypluć, grzecznie połkną.
Chciał coś jeszcze dodać, niestety knebel wrócił na swoje
poprzednie miejsce. Więc nijak chłopak nie mógł wykonać swojego
planu. Ariel zabrał się za zdejmowanie spodnie z chłopaka. Ściągał
je bardzo, bardzo powoli, czasami niby to przez przypadek,
szturchając nabrzmiałe prącie blondyna. Wtedy właśnie, po raz
wtóry, wydobywały się z gardła obezwładnionego, nieokrzesane
dźwięki, które jeszcze bardziej pobudzały zmysły bruneta.
Starszy mężczyzna zaczął całować penisa Oliviera przez materiał
majtek. Robił to bardzo delikatnie z lekkimi odstępami czasowymi.
Jego ręce błądziły po wewnętrznej stronie ud chłopaka, często
zatrzymywały się przy pachwinach i to tam właśnie spędzały
najwięcej czasu. Ariel w końcu zdecydował się pozbyć i tej
ostatniej części garderoby. I kiedy tylko przejechał językiem po
prąciu Oliviera, ten od razu doszedł. Ariel tak go wcześniej
wymęczył, że teraz tak gwałtowna pieszczota, od razu doprowadził
go do spełnienia. Na tym jednak seksualne potyczki pary się nie
skończyły. Ariel złapał za kostki chłopaka i rozszerzył jego
nogi jaki tylko się dało. Z szafki ściągnął aparat i szybko
cyknął roznegliżowanemu chłopakowi zdjęcia.
- Na pamiątkę – powiedział wesoło
po czym wepchnął jednego palca w dziurkę chłopaka. Ten dosłownie
zaskowyczał i szarpnął się rozpaczliwie. Jednak był twardy, nie
dał swoim łzom wypłynąć.
- Oj, czyżbym zapomniał o nawilżeniu?
- spytał całkiem teatralnie brunet. Blondyn popatrzył na niego
gniewnie. Ariel uśmiechnął się wrednie i wziął do ręki malutką
buteleczkę. Nawilżył wrażliwą na każdy dotyk dziurkę młodszego
chłopaka i bez zbędnych ceregieli, włożył tam niecierpliwe trzy
palce. Pomimo swoich sadystycznych zapędów, jak już pewnie każdy
zauważył, brunet odczekał trochę czasu, by sponiewierane ciało
Oliviera mogło się chociaż trochę przyzwyczaić. Palce w końcu
poruszyły się, rozpoczynając nieprzyjemny proces rozciągania.
Oczywiście to też nie trwało długo. Zniecierpliwiony Ariel szybko
zamienił palce na swojego członka. Brunet poruszał się szybko,
jednak z pewnym wyrafinowaniem. Był nawet na tyle miły, że zajął
się także członkiem młodszego kochanka. W końcu i Olivier zaczął
się poruszać w takt nadawany przez mężczyznę. I chociaż jego
jęki były przytłumione, to wyraźnie było słychać, że były
przeciągłe i do granic wypełnione zabarwieniem erotycznym. Kiedy
Ariel trafił w prostatę, blondyn wygiął się gwałtownie,
zajęczał i dosłownie w sekundzie doszedł do ręki bruneta. Ariel
także skończył po paru pchnięciach. Gdy wszystko dobiegło końca,
podszedł do blondyna i go rozwiązał oraz odkneblował.
- Jesteś psychol, wiesz? - wysapał
zmęczony Olivier.
- Tak, tak. Chodź do łóżka, chyba,
że podoba ci się na podłodze – puścił oczko w kierunku młodego
kochanka.
- Może mnie kurwa zaniesiesz? Jeśli
nie zauważyłeś to właśnie zostałem brutalnie wykorzystany.
- Dobra, niech ci będzie, za tak
ciasny otworek mogę ci się odwdzięczyć.
- Świnia! - Ariel zignorował ostatnią
odzywkę blondyna. Wziął go na ręce i przeniósł do swojego
pokoju. Obydwoje zasnęli bardzo szybko. Ciekawe jakie były ich
miny, kiedy się rano obudzili całkowicie trzeźwi. A może jednak
piwo było tylko błazeńską wymówką?
KONIEC
No zajebiście piszesz!
OdpowiedzUsuńTak realistycznie i... no kurde pełen wypas.
O jaa.... *Q* Doszłam, normalnie! Doszłam! XDDD Mraaaaa! Uwielbiam takie party co oboje walczą o dominację.. i w końcu wychodzi ten obszczekany na uke, mhahha! Takie to złościwie... erotyczne ;> Booosz, a byłam w spowiedzi... Już mam TE myśli. Masakra, no xD
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł! Bardzo fajny, taki orydżinal! Nie wpadłabym xD Mogłaś jeszcze napisać, żeby się te laski onanizowały w tej fontannie... zebrałby się tłum napalonych gapiów xD Hahaa, a w tym tłumie napaleńców ci policjanci XD
Chciałabym sobie też tak beztrosko żyć... Boooże, jakbym tak naga wpadła do fontanny i czekała na policję, to całe miasto by gadało... O .o Nie! Nie odważyłabym się w ogóle wyjść naga gdziekolwiek!
No to neexxxt (cieeekawe, z czym się to słowo rymuje ;>)
radca prawny nieruchomosci rzeszow
OdpowiedzUsuń